wtorek, 6 października 2015

Jesienne Lisy !!

Przyszedł czas na pierwszą jesienną zasiadkę w tym roku.
W dniach od 1 do 4 pażdziernika wraz z kolegą Tomkiem(Groszkiem) wybraliśmy się nad bardzo ciekawy zalew Lisy.
Ten malowniczo położony zbiornik nie należy do łatwych , jako że to teren zalewowy jest tam mnóstwo zatopionych krzaków, krzaczków , drzew itp. co mi sprzyjało bo bardzo lubię zbiorniki ciężkie technicznie na których będę mógł ostro pracować nad złowieniem upragnionego jesiennego cyprinusa.
Jako że Groszek jest stałym bywalcem na tym zbiorniku wybrał nam stanowisko, a mi pozostało jedynie wytypowanie i sondowanie znalezionych przeze mnie miejsc.
Dwa zestawy umieściłem w kołkach na skraju wyspy oddalonej od naszego stanowiska o jakieś 120 metrów ,a trzeci w granicach 60 metrów na delikatnym wypłyceniu .

Zestawy wylądowały w wodzie przed godziną 17, a nam pozostało cieszyć się chwilami spędzonymi nad wodą , czekaniem na pierwsze piiiiii i dywagowaniem oczywiście na tematy karpiowe :) .
Pierwsze branie mam już pierwszej nocy, niestety jest to amur , a ja nie jestem fanatykiem połowu tego gatunku i traktuję go jako typowy przyłów .
Troszkę zdenerwowany nawet nie wywiozłem wędki i położyłem się dalej spać twierdząc że zrobię to rano.
Gdy rano po śniadanku przygotowywałem zestaw i zanętę do wywózki następuje branie z drugiego kija umieszczonego pod wyspą i JEEEEEEEST to po co tutaj przyjechałem , piękne 12 kg szczęścia .
Szczęśliwy i naładowany pozytywną energią wywiozłem zestawy i rozpoczęło się oczekiwanie na kolejnego przeciwnika.
Tuż przed godziną 13 jest branie u Tomka , szybka reakcja i już płyniemy po rybę, co się później okazało największą na naszej zasiadce, piękne 14,5 kg.



Reszta dnia przebiegała spokojnie poza incydentem z karasiem który zrobił sobie żarcik i chciał zabawić się w karpia :) .
Następnego dnia rano znać o sobie daje sygnalizator Groszka niestety nie było to karpiowe branie i w momencie kiedy wsiadaliśmy już do łódki żeby popłynąć po jego karasia jest branie u mnie, szybka decyzja o zostawieniu wędki Tomka na brzegu i płyniemy po moją rybę .
Po chwili szczęśliwi wracamy z moją zdobyczą , kolejne 13 kg radości .
Reszta zasiadki minęła spokojnie i niestety nie udało nam się dołowić już nic więcej , ale i tak w pełni jestem w stanie powiedzieć że była to jak do tej pory najlepsza zasiadka w moim obecnym sezonie.
Przez trzy doby udało nam się złowić 3 karpie i 5 amurów .

Pozdro Bartas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz